Przejdź do głównej zawartości

Posty

Tafla akwenu weny

Zielone chaszcze, kacze rozmowy, ludzkie głosy i prawie niesłyszalne, szemrzące, mlaskanie z tafli akwenu. Weny rozpustne nawoływanie, gra z przechodniem. Choć. Stań, zapatrz się, zastanów, zzzzzostań. Bądź tu mój, tak cały mój. Cały. Wodny potworze, szemrzących wyznań. Nieprzebyty akwenie w akwamarynie. Weno nierozerwana z korzeniem ziemi. Wulkanie kreatywny. Kamieniu słońca, akwenie ust, ognisty promieniu. Weno wieku, przeliczana przez ilość bezdechów i zachwytów ziemskich.

łosKOT zasypiającego miasta

Domykamy oczy, powieki, mieszczące całe mieszkania widzianych, w ciągu życia scen.  Domykam z łosKOTem zasypiającego miasta drzwi.   ŁosKOT mi się przy nodze  plącze, mruczy, wzdycha i woła do snu.   Dobranoc, ulico z grającym sąsiadem.  Dobranoc dzielnico zamieszała przez łosKOTy.  Dobranoc, niech Ci się przyśni świt!

PaPierwsze wrażenie

- Cześć! Jest czwartek, czyli jesteś w pracy, są słodkie koleżanki od papierowego kota! No tak tylko, pomyliły mi się dni, dziś jest przecież środa!!! - Słodka jedna koleżanka i nie pamięta, jak poskładała tego kota, więc nie zrobiła drugiego... jest jak widać wyjątkowy... - To nie jest słodka, bo kota nie będę miała... Ty jesteś wyjątkowy, a kot z papieru. Jakie hasło na dziś? - Papierwsze wrażenie. - Nie przeskoczę tego, bez Twojej pomocy! - PaPierwsze - czyli to może być pierwsze przelane na papier, stworzone z papieru wrażenie kogoś, czegoś. - PaPierwsze - tego dnia, wypite z zielono - miętowej filiżanki flat white. PaPierwsze - przytulenie bratniej, męskiej duszy na przedpołudniowym spotkaniu. Papierwsze - tego dnia zaobserwowanie. Wzruszenie. Czytane, opuszkami dłoni, świeżo poznane i transformowane w myślach i poruszające zdanie. Wydrukowane, czarnym tuszem na papierowej stronie książki. PaPierwsze - dzisiaj dziękuję, za możliwość pisania.

Podomka mi się podoba

- Podoma to taka duża podomka? - Tak, podoma, to moja podomka i ona mi się podoba, noszona na nagie ciało po domu mnie kręci. Zamiast histerii wpadam w historię, wykluwam się z podomki w taką ekstra babkę w kiecce. I zaczynam mieć meandry opcji w zasięgu wzroku. Spójrz jak dopiero odsłonię podomę, zaświeci się przyPRAWA i lewa strona smaku. To jest dopiero ekstrawagancko ubrana kobieta. Gustowna, obsypana piegami na skórze od słońca, z opalonym dekoltem i seksi odsłoniętymi i podanymi do wglądu nogami. Taka podoma to bogini doma!

keBABY I CHŁOPY

Zalany kort łóżka. Dziś mocno padało, wymięte prześcieradło, zatopione poduszki. Układamy do snu, jeszcze nieskończone zadania, czekające na swoją kontynuacje w jutro. Porozrzucane ubrania z zapachem parku, baru i nocnej rozmowy o miłości, nad drewnianym stolikiem ubranym w dwa, podwójne kieliszki z Prosecco.  Zamawiamy KeBABY i CHŁOPY. Które zjedzone, niestrawione, w zapytaniu, zostaną rozwarstwione na sałatę, pomidory, sos i mięso. Zapamiętana noc jako kilka spotkań i kilka miesięcy relacji. Podawane w za ciasnej bluzce z bułki, po godzinie dwudziestej pierwszej, minionego poniedziałku  KeBABY. Jedzone bez namiętności i głodu. Ciężkostrawne na noc. Typowe menu, damsko-damskich tematów o chłopach. Przed snem, zażywam tabletkę nasenną z Twojego hasła. Będę spać spokojnie przez siedem godzin, układając w rytm uderzeń serca, kolejne zdania, wymyślając nową książkę.

Nowe z(a)danie do napisania

Przyglądam Ci się jak siedzisz i drapiesz kota. Masz ładne, długie palce i tak zmysłowo przeciągasz je po rudej, tafli kociego futra, topiąc je w kocim miękkim brzuchu. Kot rozważa, czy obrócić się na bok, zatrzymujesz go swoimi pieszczotami. Drapiesz go za uchem, na chwilę zastyga. Kiedy dotykasz łebka, rozpoczyna grę z udeptywania, znajdujesz wtedy, przycisk do mruczenia i zamykania kocich oczu. Słyszymy, jak kot z rozkoszy wzdycha i drży. Uśmiechamy się do siebie. W pewnej chwili kot wstaje, przeciąga się i zeskakuje na podłogę. Oblizuje lewą łapę, patrzy Ci w oczy i miauczy. Ty i kot macie niebiesko-szkliste oczy. Macie coś wspólne, męsko-kocie porozumienie. I idziecie do biurka. On wie, że jest nowe z(a)danie do napisania. Ty wiesz, co masz robić. Patrzę na was za wczoraj, za dużej piaszczystej, gorącej nocy, obrosłej tłustymi i pięknymi snami. Kot jest wzruszony, że znowu dla niego piszesz, podziwia Cię kiedy kreślisz tranem na stole tłuste plamy. Rytuał pomiędzy wami trwa. Kot...

Jak samopoCZUCIE?

- Skąd to masz, szukałem tego! - Zrobiłam sama… - Umiesz robić szczęście? - Tak. - Jak to się robi? - Nie wiem, ono samo ze mnie wychodzi, ja się tylko temu przyglądam… - Jak samo? - Tak w dziewięćdziesięciu procentach realizuje się samo, a i czy pamiętasz Ławkę Łowców Łognisk? - Tak, pamiętam, co z nią? - Przechodzę obok niej od czasu do czasu, czasem ktoś na niej siedzi, nadal chodzą naprzeciwko niej, nad brzegiem stawu kaczki, jest przyroda. Długo myślałam, że pewnego dnia spotkam, siedzącą na niej zakochaną parę… - Takie pobożne życzenie? - Trochę tak, miało być zgodne z tą historią. - I? - Widziałam kilka razy siedzących ludzi, ale nie było w nich tego ognia. Przynajmniej ja nie widziałam, choć, raczej umiem rozpoznać ten żar i iskrzenie w oczach i ogień w ciałach. Choć wiem, że jest, istnieją na świcie zakochani ludzie. W czasie obserwacji nie siadali przynajmniej na tej Ławce. Ale ja się koncentrowałam tylko na tym aspekcie iskrzenia… - I Ci się wizja nie zgodziła?...