Przejdź do głównej zawartości

Jak samopoCZUCIE?


- Skąd to masz, szukałem tego!

- Zrobiłam sama…

- Umiesz robić szczęście?

- Tak.

- Jak to się robi?

- Nie wiem, ono samo ze mnie wychodzi, ja się tylko temu przyglądam…

- Jak samo?

- Tak w dziewięćdziesięciu procentach realizuje się samo, a i czy pamiętasz Ławkę Łowców Łognisk?

- Tak, pamiętam, co z nią?

- Przechodzę obok niej od czasu do czasu, czasem ktoś na niej siedzi, nadal chodzą naprzeciwko niej, nad brzegiem stawu kaczki, jest przyroda. Długo myślałam, że pewnego dnia spotkam, siedzącą na niej zakochaną parę…

- Takie pobożne życzenie?

- Trochę tak, miało być zgodne z tą historią.

- I?

- Widziałam kilka razy siedzących ludzi, ale nie było w nich tego ognia. Przynajmniej ja nie widziałam, choć, raczej umiem rozpoznać ten żar i iskrzenie w oczach i ogień w ciałach. Choć wiem, że jest, istnieją na świcie zakochani ludzie. W czasie obserwacji nie siadali przynajmniej na tej Ławce. Ale ja się koncentrowałam tylko na tym aspekcie iskrzenia…

- I Ci się wizja nie zgodziła?

- Właśnie się zaczęła zgadzać, gdy zorientowałam się na czym się koncentruję…

- Wytłumacz proszę.

- Okazuje się, że pewnego dnia można się obudzić i poczuć, że za swoje szczęście jesteśmy odpowiedzialni tylko my sami, to jak myślimy i co robimy ze swoim życiem, aby nasze samopoCZUCIE było coraz bardziej intensywne, wielowymiarowe i mocne.

- O rany, jak tak mówisz, to ja nic nie rozumiem, możesz inaczej?

- Dobra, budzisz się i już od pierwszych chwil możesz zdecydować, przyglądając się sobie i swoim działaniom co dziś mogę dla siebie zrobić, aby poczuć się lepiej. Jeśli jesteś zmęczony, spać, a nie zrywać się z łóżka z obowiązku. Jeśli lubisz coś szczególnego zjeść, mieć to dla siebie w domu. Tak jak Kubuś Puchatek ma swój miód. Jeśli lubisz podróżować, zadbać o swój wyjazd itd. Dostarczać sobie, dużo, bardzo dużo przyjemności, w małych codziennych gestach, dbać o swoje samopoCZUCIE. Sam sobie.

- I to generuje szczęście?

- Tak.

- To brzmi logicznie, a jak to się ma do tej Ławki i do tych dziesięciu procent ze stu?

- Ławka jest dokładnie miejscem tych dziesięciu procent, szukania w całym tzw. dziury, czyli braku.

- Wyobraź sobie, spotykasz bardzo, bardzo ciekawą dziewczynę i koncentrujesz, się tylko na tym, co w niej jest niespójne z Tobą, na tych dziesięciu procentach.

- Rozumiem. Wtedy nie zajmuję się tymi dziewięćdziesięcioma procentami, które są dostępne, które sprawiły, że ją zobaczyłem i które w jakiś sposób mi się podobają. A co z tą Ławką?

- Ławka to symbol odpoczynku, zatrzymania, postoju, siedzenia, kontemplacji. To miejsce, z którego można się przyjrzeć sobie i swojemu spojrzeniu na świat. Swoim przekonaniom. Temu, czego się oczekuje, projektuje na drugą osobę w relacjach. Jest to możliwość zobaczenia swojej projekcji na samego siebie.

- Teraz rozumiem.

- A jak teraz Twoje samopoCZUCIE?

- Samo się czuje! Zmieniło się. Zobaczyłem te dziewięćdziesiąt procent, no jest różnica. To jest to! Czyli tak wygląda szczęście?

- Tak.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Interrupting habits

  Kawa bez mleka, koniec świata, mleka mają swój koniec, nawet te z Biedronki.  Śnieg, światło, śnieg, drobne podszczypywanie po twarzy.  Pochrupywanie, podrygiwanie, podnoszenie, pod nogami w kolorze obciążonej bieli obłażącej z czarnych, spasionych od śnieżny gruzów, butów. Chodniki nadrukowane w koła, w łapy, w UFO miejskiego życia. Pachnie mrozem, na płasko, bez wyczuwalnych warszawskich akcentów.  Szczypulanko, delikatniuchne wycelowane w poliki i w brodę. Soft, pieszczoty pogody. Lico buraczkowe, na okrągło, z oprószaniem szronem, zakonserwowana na sztywno z brodą. W zimowe słońce, rozczula się dusza, wampirzyca, zgłodniała światła słonecznego, żre oczami, prawie dławi  się   na przaśny widok stawu. Drzewa ubrane w skafandry śniegu, zmarzliny stycznia. Przy drzewach, zanurzeni w śniegu jak w maśle, schowani w schronach z ubrań, ćwiczący ludzie. Zasunięci pod nos w kurtki, omotani rękawiczkami, zabunkrowani w podwójne pary spodni. Zakurtkowani. Podbici w koszulki, podkoszulkowani.

Erotyk z ciastem

Słodko – wytrawny, czerwcowy wieczór. Powietrze wypełnione zapachem, grzanego białego wina i obrazem czerwonych pręcików szafranu pływających po tafli alkoholu obok grubiańsko pokrojonych plastrów pomarańczy. Chłód wdzierający się przez pośladki siedzące na metalowym krześle. Niewygoda i poczucie braku ciepłego koca bądź poduszki. Doznania budzące dyskomfort. Rodzące się poznanie, pulsujące w dole brzucha i w rozgrzewających się dłoniach. Przyśpieszony oddech od doznań płynących z podniebienia, słodko-wytrawny smak … jak to było… na wierzchu skóra z brzoskwiniowej polewy, a na niej prażone orzechy nerkowca, wnętrze, miękki i delikatny w smaku ser, a na spodzie, chrupiąca kruszonka o kolorze wypieczonego chleba…? Zobaczył jej zgrabny, kształtny kark. Biała, jedwabna koszula, przelewała się przez jasne jeszcze nieopalone słońcem ramiona i luźno opadała na plecy, dając poczucie luzu i lekkiej ekstrawagancji. Zawiązany na plecach w tali, czarny pasek fartucha nie pozwalał,

Dlaczego warto być smutnym dorosłym?

Dlaczego warto być smutnym dorosłym? 1. Warto być smutnym dorosłym, bo można nie zobaczyć swojego odbicia w lustrze, że się jest dorosłym i można nago chodzić po chacie. 2. Fajnie być smutnym dorosłym, bo można zapomnieć, że się kiedyś śmiało i było z tego powodu dużo lekkości w ciele, i można się było z tego powodu posikać. 3. Bardzo dobrze być smutnym dorosłym, bo jak się robi, placki ziemniaczane to one są smaczne, ale tylko śmierdzą po tym ubrania i trzeba je wyprać, tyle się pamięta z jedzenia, kurde! niekończące się tarcie ziemniaków i że cebula doprowadziła do płaczu. 4. Fenomenalnie jest być smutnym dorosłym, bo jak masz kasę, to nie kupujesz, sobie czego chcesz, a jak jej nie masz i jesteś młody, to masz, pomył co zrobić z kasą, z każdą ilością. 5. Ekstra być smutnym dorosłym, bo jak przyjdzie do Ciebie dziewczyna, to starzy nie mieszkają już z Tobą i może zostać na moc, ale ją odprowadzasz na autobus i wracasz, sam do domu myśląc, o pracy jutro rano. 6. Ulta odlotowo być smut