Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2020

TORTografia

Dzień zaczął się od zatkanego nosa, kaloryfera buzującego gorącem do nieprzytomności, smaku suchego i gęstego powietrza. Odnalazł się zawieruszony tuż nad łóżkiem zapach pomarańczowego olejku, wczorajszego białego wina i smak ptasiego mleczka, obranego z czekoladowej skórki. Rozgotowane sny rozbiegły się w kąty mieszkania. Śnieg, a raczej jego resztki, okryły końcówką sierści płytki na balkonie. Zsiadłe mleko, papa ze świtu zaparowała okna mieszkania. Zapowiadało się na zimę, grubą, siarczystą, śnieżną, gęstą i pękatą… Nikt nie wiedział, kiedy wpadnie. Mężczyzna zamknął drzwi balkonowe, zasłonił okno i poszedł do łazienki. Dom napełnił się życiem, bezgłośnym szczekaniem psa, którego jeszcze nie było, a który miał pojawić się w przyszłości. Zapachniało niezrobione śniadanie, wyświetlone w głowie Kobiety na ułamek sekundy. Mężczyzna karmił Kobietę dźwiękiem i zapachem. Odżywiał mruczeniem szczoteczki elektrycznej, szumem wody i krokami po mieszkaniu. Rozpylał aromat goździków, oliwk

List opad

Kobietę przywitał listopad, zalał litrami wilgoci, zajął buty, płaszcze, czapki i twarze. I wtedy jesień objęła chodniki środy, trawniki czwartku i ulice piątku. Zmiękły wspomnienia z lata. Była już jesień. Zamokły końce minionej soboty i niedzieli, odłożone przypadkiem na japoński stolik w kuchni, na mokry blat. Wilgotne wspomnienia niezdolne już do przyjęcia liter i wchłonięcia tuszu. Z kolorów jesieni, z czerwieni, z żółci i z zieleni, patrzyły na nią pomidory, papryki i gruszki.  Oglądały ją z usadowienia na parapecie, ze swojej dojrzałości, z dochodzenia do ostatnich swoich dni. Były Dziennikiem pamięci zawieszonym w czasie.  Nieobecność wypełniała ramy obrazu. Rysowała się świecącymi w nocy lampami z misiów żelków. Białymi chryzantemami z klatki schodowej oraz stadem czarnych, tekturowych, nietoperzy przyklejonych do ściany przy wejściu do mieszkania.