Przyglądam Ci się jak siedzisz i drapiesz kota. Masz ładne, długie palce i tak zmysłowo przeciągasz je po rudej, tafli kociego futra, topiąc je w kocim miękkim brzuchu. Kot rozważa, czy obrócić się na bok, zatrzymujesz go swoimi pieszczotami. Drapiesz go za uchem, na chwilę zastyga. Kiedy dotykasz łebka, rozpoczyna grę z udeptywania, znajdujesz wtedy, przycisk do mruczenia i zamykania kocich oczu. Słyszymy, jak kot z rozkoszy wzdycha i drży. Uśmiechamy się do siebie. W pewnej chwili kot wstaje, przeciąga się i zeskakuje na podłogę. Oblizuje lewą łapę, patrzy Ci w oczy i miauczy. Ty i kot macie niebiesko-szkliste oczy. Macie coś wspólne, męsko-kocie porozumienie.
I idziecie do biurka. On wie, że jest nowe z(a)danie do napisania. Ty wiesz, co masz robić. Patrzę na was za wczoraj, za dużej piaszczystej, gorącej nocy, obrosłej tłustymi i pięknymi snami. Kot jest wzruszony, że znowu dla niego piszesz, podziwia Cię kiedy kreślisz tranem na stole tłuste plamy. Rytuał pomiędzy wami trwa. Kot, coraz ściślej przytula się do Twoich nóg, coraz mocniej obciera boki, chce przyśpieszyć swoje danie, nowe z(a)danie do napisania jest gotowe: “rytuał chrupania bez końca”.
Komentarze
Prześlij komentarz