Przejdź do głównej zawartości

Uczące Serce


O Królowa zostawiła list, zdziwił się Kot, który jak zwykle po obudzeniu udał się do kuchni, gdzie jak dotąd bywał pierwszy, a tu niespodzianka. Dziwne, pomyślał… Otworzył, pięknie zaadresowaną kopertę i zaczął czytać atramentowe maczki, które układały się w kształtne zdania, a potem w myśli Królowej.

Kochany Kocie,

Nie będzie mnie dzisiaj. Dojrzewam. Do tej zimy, do czasu, do zmiany. Do bycia nową sobą. A teraz trochę o mnie, o tym kim byłam zanim się poznaliśmy… Kiedyś byłam inna, dużo marzyłam. Teraz żyję. I dzieje się przez to wiele cennych rzeczy we mnie i wokół mnie. Wtedy, wcześniej też się działy z tym, że szukałam ideału, widząc niedoskonałość w ludziach, w rzeczach. Teraz to zniknęło, pozostała ciekawość. Zrozumienie, że wszystko od zawsze było we mnie, ten cały opór i niezgoda, a ludzie, zwierzęta po prostu są, są tak samo jak mgła, jak drzewa. Chciałam Ci opowiedzieć o Uczącym Sercu, a oto o nim opowieść.

“Uczące Serce pewnego dnia obudziło się, tak jak budzą się ludzie i Koty. I pojęło, że ważnym jest stawanie się kochającym, czułym i wyrozumiałym. Dla siebie. Dla ludzi wokół, dla psa na kółkach, bo mu tylne łapy już nie działają, dla przyjaciela z balkonikiem, bo już chodzić sam nie może, a jeszcze tyle jest w nim życia, co w rwącym i mądrym właśnie sercu. Zrozumiało, że w zasadzie już nic nie ma innego jak głęboka harmonia, która dotyka wszystkiego, otacza wszystko, przenika przez wszystko. Uczące Serce poczuło, że w życiu właśnie zyskujemy na poznaniu własnych niedoskonałości. Na tolerancji. Na akceptacji i kochaniu w pierwszej kolejności siebie. Na zrozumieniu osoby, która ma z czymś problem. Bo całkiem możliwe, że to nasze odbicie i mamy dokładnie z tym samym na pieńku. Uczące Serce pojęło, że jest uczniem i uczy się pokory, głębokiej zgody na czas w którym bije. Uczy się miejsca i relacji z innymi ludźmi. A dzięki tej umiejetność bycia otwartym poznaje jeszcze bardziej siebie. 

Uczące Serce zauważyło niepotrzebność skorupy, pancerzy, które przez tyle lat nosiło na sobie. Kiedy zaczęło być zgodne ze sobą, z tym co robi i coraz klarowniej o sobie mówić, po tylu latach uwzględniając siebie, wszystko zaczęło inaczej wokół niego wibrować. Wszystko zaczęło się harmonizować. Zrozumiało, że nie można zalewać potokiem słów siebie, a tym bardziej innych ludzi. Zauważyło też, że nie oto chodzi, aby podporządkować się innym ale rozróżniać co do niego należy, a co przychodzi z zewnątrz.

Uczące Serce po latach ustanowiło w końcu Porządek Wewnętrzny. Samoświadomość siebie, swoich myśli i swojego miejsca w świecie. Odpowiedzialności za siebie. I zrozumiało bardzo, bardzo dobitnie, że kochaniem można zabić. Zadusić innych, a kochaniem siebie się odżywić i rozświetlić. Poczuło, że nie przez ilość, ale jakość siebie jaką dajemy światu zmieniamy się. I od tego dnia, po przebudzeniu wiedziało, że Ludzie są dla niego darem. Takim prezentem, które przynosi życie. A potem rozpoczyna się rozpakowywanie. Najpierw słowo po słowie, potem gest po geście, kolejno kawa, herbata, spacer…”

Wszystkiego dobrego Kocie, przeżyj ten dzień pięknie.

Twoja Królowa


Ps. Wiesz co Kocie, karmimy się światem, a potem z tego tworzymy światy do nakarmienia innych ludzi.

fot. Maya Rostkowska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Interrupting habits

  Kawa bez mleka, koniec świata, mleka mają swój koniec, nawet te z Biedronki.  Śnieg, światło, śnieg, drobne podszczypywanie po twarzy.  Pochrupywanie, podrygiwanie, podnoszenie, pod nogami w kolorze obciążonej bieli obłażącej z czarnych, spasionych od śnieżny gruzów, butów. Chodniki nadrukowane w koła, w łapy, w UFO miejskiego życia. Pachnie mrozem, na płasko, bez wyczuwalnych warszawskich akcentów.  Szczypulanko, delikatniuchne wycelowane w poliki i w brodę. Soft, pieszczoty pogody. Lico buraczkowe, na okrągło, z oprószaniem szronem, zakonserwowana na sztywno z brodą. W zimowe słońce, rozczula się dusza, wampirzyca, zgłodniała światła słonecznego, żre oczami, prawie dławi  się   na przaśny widok stawu. Drzewa ubrane w skafandry śniegu, zmarzliny stycznia. Przy drzewach, zanurzeni w śniegu jak w maśle, schowani w schronach z ubrań, ćwiczący ludzie. Zasunięci pod nos w kurtki, omotani rękawiczkami, zabunkrowani w podwójne pary spodni. Zakurtkowani. Podbici...

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.