Przejdź do głównej zawartości

Sen o Rzece


Sen o Rzece pojawił się niespodziewanie, w całym tłumie podróżnych wrażeń.
Sen o Rzece, która była kobietą oraz o mężczyźnie, który siedział nad rzeką...

Może był rybakiem, albo lubił tylko wodę za jej szum i miękkość. Nie wiadomo.
Ważna w tym była woda. Ona była taka piękna, w różnych odcinkach nieokiełznana i dzika. 
Godzinami można było na nią patrzeć, czy to o poranku na jej mglistą kurtynę i szklące się oczy. 
Czy też wieczorem na jej powierzchnię o złotej godzinie, kiedy słońce kaligrafowało do niej swoją miłość, połyskując światełkami na jej lustrze. Mężczyzna lubił Wodę i Rzekę nigdy nie zastanawiał się czy są siostrami czy mają coś ze sobą wspólnego? Tak miały, Woda była duszą Rzeki. Ona ją napełniała, kiedy to Woda płynęła w korycie Rzeki, były jak połączone, tylko jedno Niebo wiedziało o co chodzi i się uśmiechało zza chmur patrząc na to wszystko z góry.

Kiedy mężczyzna chciał być bliżej Rzeki dotykał stopami Wody. Kiedy Woda chciała poznać Mężczyznę szumiała i lekko dotykając jego skóry nasłuchiwała bicia jego serca. Mężczyzna coraz bardziej pragnął w swoim Sercu i Ciele zanurzyć się w Rzece, poczuć całym swoim ciałem Wodę. Ale nie robił tego. Słyszał o mocy Rzeki, znał historię o sile Wody, choć dawno temu sam był urodzony nad Rzeką i pływał jako dziecko w Wodach płodowych, to czuł jednak, że na to wszystko potrzebny jest mu odpowiedni czas.
Więc codziennie przychodził nad brzeg Rzeki, karmiąc się widokiem Wody. Patrzył w Oczy Wody i pragnął jej coraz bardziej. Czasami po porostu kład się na brzuchu i delikatnie palcami czesał Rzekę, jej długie włosy prądów. Dotykał jej mokre ramiona wodorostów i przepływające co jakiś czas Marzenia z śliskimi ogonami i srebrną łuską. Był coraz starszy i dojrzalszy. To przychodzenie nad Rzekę nauczyło go cierpliwości i wytrwałości. Był tam wtedy kiedy pełnia lata i gorące słońce rozgrzewało jego plecy i wtedy kiedy mróz ostro szarpał jego włosy i sprawiał ból zamarzającym dłonią.

Pewnej nocy obudził się, śniła mu się Rzeka. Był z Wodą, ona go otaczała, przenikała. Czuł jej opływający ruch, delikatność i siłę z jaką go pociąga w nieznanym kierunku... Nie mógł zasnąć. Wstał i wybiegł boso z domu. Bieg ile sił w nogach nad Rzekę. Księżyc uśmiechnął się, mrugnął do niego okiem i rozświetlił mu drogę. Kiedy dotarł nad Rzekę i spojrzał na Wodę była tak piękna, czysta i świetlista. Poczuł jak łzy spływają mu policzku. Bardzo jej pragnął, tak jak nigdy dotąd. Jak to miał w zwyczaju robić, ukłonił się jej. Ale tym razem, nie został na brzegu. Zdjął koszulę i spodnie. Poskładał na brzegu Rzeki i wolno dotknął Wody. Była ciepła. Powoli do niej wchodził, a Ona go przyjmowała obejmując tak dokładnie, że czuł na skórze jak każda komórka staje się coraz bardziej pełna Wody. Czuł niepohamowaną radość i błogość. Był z Wodą. Był z Rzeką, już nie na jej brzegu, ale w samym jej środku. Czuł jej wiry i prądy, poddał się jej, a ona go unosiła i falowała. Niosła gdzieś gdzie jego Serce od zawsze pragnęło popłynąć.
Mężczyzna był jednym z Rzeką i Wodą. Ona dała mu siebie, a On jej się oddał. Cały taki jaki był. Uszanował jej moc, miękkość i niewiadomy kierunek w jakim tylko Ona wiedziała gdzie go zanosi.
Kiedy opuścił Rzekę był już innym człowiekiem. Woda dała mu coś takiego, co go wzmocniło w Świecie Ludzi i Zwierząt, bo napełniła go uważnością na odczucia płynące z jego wnętrza. Miał nadal skórę i ciało, ale nie tylko już po to, aby się w nich chronić i używać jako pancerza. Miał je teraz, po coś więcej, aby dzięki nim odczuć Świat.


Ps. Jeśli wróci któregoś dnia do Wody i przyjmie go Rzeka, będzie mógł otaczać teraz też sobą Wodę i brać do środka siebie Rzekę. Jej siłę i moc. 


fot. Tomasz Cieślikowski

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.

Erotyk z ciastem

Słodko – wytrawny, czerwcowy wieczór. Powietrze wypełnione zapachem, grzanego białego wina i obrazem czerwonych pręcików szafranu pływających po tafli alkoholu obok grubiańsko pokrojonych plastrów pomarańczy. Chłód wdzierający się przez pośladki siedzące na metalowym krześle. Niewygoda i poczucie braku ciepłego koca bądź poduszki. Doznania budzące dyskomfort. Rodzące się poznanie, pulsujące w dole brzucha i w rozgrzewających się dłoniach. Przyśpieszony oddech od doznań płynących z podniebienia, słodko-wytrawny smak … jak to było… na wierzchu skóra z brzoskwiniowej polewy, a na niej prażone orzechy nerkowca, wnętrze, miękki i delikatny w smaku ser, a na spodzie, chrupiąca kruszonka o kolorze wypieczonego chleba…? Zobaczył jej zgrabny, kształtny kark. Biała, jedwabna koszula, przelewała się przez jasne jeszcze nieopalone słońcem ramiona i luźno opadała na plecy, dając poczucie luzu i lekkiej ekstrawagancji. Zawiązany na plecach w tali, czarny pasek fartucha nie pozwalał,...