Rozpostarte prześcieradło, skrzydlate straszydło na sznurku, wypchany, wiatrem nietoperz. Na niebie zawieszona noc. W fioletach, różach i szarościach. Niewidoma. Krwista. Zagęszczona, oczekiwaniem na moc. Pachnąca potem, pośpiechem i liczeniem. Namaszczona umoczonymi, w płynie do dezynfekcji dłońmi. Nieobliczalna w zbyt dużym napięciu. Prawdziwa, zmieniająca obraz jutra.
- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą. Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!
Komentarze
Prześlij komentarz