Przejdź do głównej zawartości

Sen Mocy Letniej


Kiedy śpię, chodzą po pokoju cienie. Wpadają przez okna z ulicy. Stoją w za długim korytarzu światła, mokre i lepkie, zostawiając na ścianach tłuste plamy.

Kiedy przychodzi, Sen Mocy Letniej, budzę się. Rozgrzana do czerwoności, tonę w malignie spokoju. Sen jest miły, ale brakuje mu słów, przeciąga w powietrzu ręką, tnąc zasłonę, która spada z szelestem na podłogę. W zasadzie nie przeprasza, nie czuje, że zrobił coś nietaktownego, ma swoje szerokie ruchy i ich zastosowanie. Rozbija łokciem kaflowy piec, siada na kupce gruzu, zapala papierosa i patrzy przed siebie. Przynoszę z kuchni szklankę wina. Wypija jednym haustem. Ociera wielką dłonią usta. Pachnie kurzem i piżmem, jakby wyszedł z damskiej szafy. Na koniec spotkania, zostawia ślady na podłodze po sobie i zapach jaskółczego ziela.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.