Przejdź do głównej zawartości

Rzeka nie zawraca, bo płynie do morza



Czasem patrzę na ciebie i wiem, że nie wrócisz. Zabierzesz wszystko, co warte było zabrania podczas naszych spotkań. Miękkie zdania, zgrabną linię ust i takie chrupiące akcenty, wypowiadane z dobrym rozmachem.

Płyniemy od pierwszego dnia przed siebie. Każde z nas jest po swojej stronie brzegu, blisko ciepłego piasku pełnego wygrzewających się na nim konarów, a tylko chwilami spotykamy się na środku, gdzie nurt nami zakręci. Mamy swoje własne nurty, choć kierunek rzeki jest jeden, bo rzeka przecież nie zawraca –  zawsze płynie do morza.

Ma rozwidlenia jak sieci żył, rozgałęzienia jak konary drzew. Można w niej o coś zahaczyć, zboczyć  na kawę, herbatę, piwo. Na jakiś dobry koncert albo festiwal. Na biwak pod gołym niebem i nagie pływanie w niej po północy. Albo pływanie w ubraniu, w całym rynsztunku, wybierane z pośpiechu i pragnienia wody. W naszej rzece są sceny rozbierane i te w szlafroku. Na nie wszystkie patrzy tylko księżyc, który jest dostępny w każdy hotelu.

Dla Piotra 🍀

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Ty co spacerujsze po boskim parku karmiąc wiewiórki wiszące na Twoich spodniach.

Powiedz, dlaczego nastała dziś cisza poprzedzielana zimnem, po przetykana obudzonymi drzewami i tym jednym egzemplarzem co jeszcze śpi? Powiedz, dlaczego na każde życie przypada jakaś miłość? Powiedz, dlaczego dziś stałeś przy wejściu do metra i czekałeś licząc, chodnikowe płytki? Powiedz, jak smakowała, Ci dziś drzemka? Powiedz, jak to jest, że słoik pełen laskowych orzechów czeka na Twój powrót? Powiedz, co trzyma Twoje ubrania w szafie, odwieszone na wieki koszule i uprane na zawsze i czyste bez Twojej obecności podkoszulki? Powiedz albo niech cieknący nos i deszcz za oknem odpowie...