- Kochanie zrobiłem drinka.
- O już idę tylko skończę malować paznokcie.
- Na czerwono?
- Jak zawsze, pasują wtedy do drinków.
- Mniam…
- Zabierz proszę jak będziesz szła z kuchni pieprz, będzie się dobrze komponował z Bloody Mary.
- Dobrze.
- Dziś miałem szczęście do ludzi, powychodzili z domów na piknik do Skaryszaka. Siedzieli i pili, jedli i tak słodko pachnieli. Podlatywałem, delikatnie siadałem i upijałem z nich łyczek, po łyczku, wycierając na koniec usta i odlatując najciszej jak się da. A krew była ciepła, gęsta, świeża, trochę z winem, które tego południa pili, świętując.
- O mój drogi, jaki ty jesteś romantyczny i taki dzielny, to wszystko, co udoiłeś takie pyszne z nutą twojej odwagi.
- Dziękuję, tak to była dobra wyprawa. Lubię sobotnie wyloty. Czuję się wtedy wolny. Wiesz, jest tyle zabawności w tych ludziach, siedzą i nie mają pojęcia, że właśnie stają się naszymi przyszłymi trunkami. Kolacyjnym drinkiem, braćmi krwi. Na zdrowie moja droga, niech im się wiedzie! Są dla nas tacy dobrzy i hojni.
Komentarze
Prześlij komentarz