- Żartujesz! Poważnie? Widziałeś ją?!
- No tak, dopiero poszła do domu.
- I co naprawdę była taka wystrzałowa?
- No tak, mówię Ci, była piękna.
- O rany, ale świat jest zwariowany… jak to się stało, że nie rozpoznałem jej na klatce schodowej. Może jednak się minęliśmy…?
- Nie wiem, możliwe. Mówię ci, kiedy tu dziś weszła, nie poznałem jej. Miała coś w sobie ze świata i z radości jaką mają małe dzieci. Była transparentna i jednocześnie pełna tajemnicy. W zasadzie nie wiem, jak ona to zrobiła, ale nie mogłem oderwać od niej oczu. Chciałem z nią być, rozmawiać, patrzeć w jej oczy, przyglądać się jej, kiedy się uśmiecha i słuchać brzmienia jej głosu.
- Czy to było Lśnienie szalonych diamentów?
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Tak czułem. Kilka razy w życiu to widziałem u różnych kobiet. Tego się nie zapomina. Mówiłem Ci, że jak raz to zjawisko zobaczysz, będziesz tego szukał w ich oczach. Tej lekkości i smaku, jaki daje bycie z kobietą, która umie się uśmiechać oczami.
- To już przepadłem.
- Ja też, zawsze wtedy przepadam.
- Myślisz, że jeszcze tu wróci?
- A masz coś dla niej?
- Czymś ją do siebie ściągnę.
- Muzyką?
- Tak.
https://youtu.be/7ss-xmvLGFw
Fot. Tomasz Cieślikowski
Komentarze
Prześlij komentarz