Przejdź do głównej zawartości

Ławka Łowców Łognisk


- Siedzisz?
- Tak, to gdzie one są?
- Ogniska?
- Tak, te o których opowiadałeś.
- Pierwsze potrzeba, aby szła dwójka ludzi w jednym kierunku i dopiero wtedy się zapalają, tzn. ogień pomiędzy tymi dwojga.
- A wiesz, co ja widzę?
- Co?
- Idze mężczyzna i kobieta, on i ona w tym samym kierunku. Czyli wszystko się zgadza, zaczynają widzieć to ognisko, jest takie małe co się dopiero rozpala. Mężczyzna zostawia kobietę przy tym ognisku i idzie pozbierać drewna, aby dodać do ognia, kobieta pilnuje, aby ten mały ogień nie zgasł. Mężczyzna, zbierając drewno, spotyka inną kobietę, rozmawiają, śmieją się. Kobieta która też zbiera drewna, idzie teraz z nim w tym samym kierunku i widzą, że właśnie rozpala się pomiędzy nimi małe ognisko. Mężczyzna nawet nie wie jak to się stało, ale już ma dwa ogniska. Jedno to, do którego niesie drewno i jedno to z tą świeżo napotkaną kobietą…. Wraca do swojego ogniska i widzi, że ono jest bardzo dobrze rozpalone. Patrzy na kobietę, która przy nim wciąż stoi i zadaje sobie pytanie jak to się stało? I tu okazuje się, że ona była Wiedźmą i wiedziała jak to zrobić, a czy on o tym wiedział, czas pokaże?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.