Przejdź do głównej zawartości

Właściwy czas


- Hej Kocie już? 
- Jeszcze nie…
- Już?
- Pssssssssst! 
- (Kot w myślach do siebie - Mowa ciszy… czy Królowa to kiedyś usłyszy?)
- Boże, Kocie jakie to piękne, wyszeptała Królowa…

Królowa i Kot zaczajeni na plaży. W zaroślach z odchodzącej nocy. Lekko zimno. Królowa i Kot w tuleni oczami w morski horyzont… sobotni, grudniowy. Czas śniadania z widoku wracających marzeń.

Kot ewidentnie poruszony. Wąsy, nieznacznie drgają. Słychać furkot Kota, który oznacza, że dzieje się coś bardzo, bardzo wyjątkowego.

- O cholera - zaklęła Królowa, ale tego jest, tych wszystkich pomysłów, życzeń, marzeń…

Kot - jak zawsze z dużą gracją, wyciągną do Królowej dłoń z talerzykiem ciasteczek, mówiąc - proszę.

Aha, pomyślała Królowa, to dlatego zawsze Kot nosił przy sobie ciasteczka. On wiedział, że pewnego dnia spotka swoje marzenia. Dlatego był gotowy…

Kot spojrzał na Królową i powiedział ( wyglądało to tak, jakby czytał w jej myślach)

- Królowo brak przygotowania męczy… 
- Tak, Kocie męczy, Królowa powtórzyła za Kotem jak echo
- Wiesz, trzeba mieć miejsce w życiu, energię i trochę wolnego czasu. Czasu, niczym niezabudowanego. Taką, piaszczystą plażę pomiędzy godzinami, dniami i kolejnymi zadaniami. Plażę gotową na potencjał. Dlatego tu dziś jesteśmy Królowo.
- Królowej napłynęły do oczu słodkie łzy poznania, uśmiechnęła się do Kota i pocałowała go w policzek, dziękuję Kocie.

fot. Tomek Cieślikowski

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.

Interrupting habits

  Kawa bez mleka, koniec świata, mleka mają swój koniec, nawet te z Biedronki.  Śnieg, światło, śnieg, drobne podszczypywanie po twarzy.  Pochrupywanie, podrygiwanie, podnoszenie, pod nogami w kolorze obciążonej bieli obłażącej z czarnych, spasionych od śnieżny gruzów, butów. Chodniki nadrukowane w koła, w łapy, w UFO miejskiego życia. Pachnie mrozem, na płasko, bez wyczuwalnych warszawskich akcentów.  Szczypulanko, delikatniuchne wycelowane w poliki i w brodę. Soft, pieszczoty pogody. Lico buraczkowe, na okrągło, z oprószaniem szronem, zakonserwowana na sztywno z brodą. W zimowe słońce, rozczula się dusza, wampirzyca, zgłodniała światła słonecznego, żre oczami, prawie dławi  się   na przaśny widok stawu. Drzewa ubrane w skafandry śniegu, zmarzliny stycznia. Przy drzewach, zanurzeni w śniegu jak w maśle, schowani w schronach z ubrań, ćwiczący ludzie. Zasunięci pod nos w kurtki, omotani rękawiczkami, zabunkrowani w podwójne pary spodni. Zakurtkowani. Podbici...