Przejdź do głównej zawartości

Przypadek - czyżby?


Królowa jest chora, powiedział Kot siedząc na oknie w kuchni do wróbla mieszkającego pod parapetem. Kiedy Kot miał gadane, to i wróbel dobry był do konwersacji. Kot zaparzył sobie dobrej herbaty, zapalił papierosa i od głośnego chrząknięcia rozpoczął…

Wiesz stary, Królowa ma gorączkę. Przypadek? Leży i śpi. Weszła w tryb naprawczy. Pewnie jak będzie zdrowa nic już nie będzie pamiętać i znów zaczniemy od nowa. Przyjdzie do kuchni, uśmiechnie się do mnie tak słonecznie i powie z radością: Jakim jesteś atrakcyjnym kotem, dzień dobry, jestem Królową i poda mi swoją zimną dłoń, a ja ją uścisnę i powiem Kot.

A potem będziemy siedzieć w kuchni i pić razem kawę z kostek cukru, a ona będzie taka piękna i nic nie pamiętająca z czasu przed chorobą. Będzie mnie pytać o numer telefonu, o to czy jesteśmy szczęśliwi i jaki film dziś idę oglądać, a przecież mówiłem jej wczoraj. Ona wszystko zapomina. Zapomina, bo boi się pamiętać. Boi się przywiązywać do swoich wspomnień. Jak zdrowieje wypisuje na karteczkach mądre zdania i je wszędzie przykleja, np. “Wszystko jest kwestią czasu” albo “Miej otwarty umysł na nieprzewidywalne”. Potem oczywiście tego już nie czyta. Pyta mnie o różne rzeczy i pamięta tylko chwilę, tyle ile zajmuje motylowi oblizanie całego wnętrza kwiatka. 

Kiedy zauważa, że właśnie spytała mnie o to samo po raz drugi, bo milczę to zatrzymuje się w swoim biegu i mówi, lekko zakłopotana, wiem… pytałam Cię już o to ale nie pamiętam. A wiesz wróblu, ja wszystko pamiętam, wszystko zawsze pamiętam. Jestem pamięcią moją i Królowej. Jestem czasem, który lubi aby pamiętać, bo przemija, odchodzi. Dobra idę budzić Królową, bo w tej gorączce zapomni całą siebie i będę mieć dopiero wtedy z nią dużo roboty.


fot. Maya Rostkowska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.