Przejdź do głównej zawartości

Ostatni spacer na cztery łapy


Już czas powiedział Kot Świat…odprowadzał on na Niebiańskie Łąki kocich obywateli właśnie z Ziemi do Nieba. Ostanie polecenie. Ostatnie przeciągnięcie się, ostatnie lizanie futra i ostatnie ostrzenie pazurów na framudze drzwi, ostatni łyk wody. Kot Świat mrugnął okiem dając tym znać kotce i kotu, które w tym tygodniu miały tam właśnie dotrzeć, aby zdążyć na niedzielę. 

Oba koty zgodnie z planem, nieśpiesznie udały się na ostanie głaskanie, na ostanie pieszczoty. A ludzie jak zwykle zabiegani, coś tam drapali, patrzyli, gadali, choć może coś czuli, może coś wiedzieli, przypuszczali co się święci, a może jednak nie… Kto wie jak to jest z tymi ludźmi. Bo czasem kocie odejście jest jak letni deszcz, bardzo dostojne i delikatne, pełne ciszy i prostoty. A kocie pieszczoty są przecież tak potrzebne i oczywiste na codzień. Przecież koty są ich wiecznie spragnione. Koty są jak pustynie, jak wysuszona ziemia pragnąca wody. Nigdy dość drapania za uchem…i kto mógł wiedzieć, że to będzie koniec… A teraz nastał deszcz smutku, łez potoki, jezioro miłości, z tego kociego kochania, co przez tyle lat codziennie wzrastało w sercu z każdym dotknięciem miękkiego futra i spojrzeniem głęboko w oczy tobie przez kota. 

Kiedy zawiązuje się przyjaźń między człowiekiem, a kotem. Kotem, a człowiekiem, to ta więź mieści każdy gest i trwa nawet po latach, kiedy już w pokoju na fotelu nie ma kota. Powstaje wielki pamiętnik życia z kotem. Te wspólne spacery i obcieranie po nogach, siedzenie na kolanach i wpatrywanie się w okno tuż przed przebudzeniem słońca. Ważne wędrówki pod gwiaździstym niebem. Poranne miałczenia wzywające na śniadanie. Wspólne zrozumienia i wspólne błądzenia po meandrach istnienia. Takie rzeczy tylko można robić z własnym kotem. Szeptane na ucho sekrety i od mruczane do ucha odpowiedzi.

I jak to było? Ostatnie głaskanie, no tak na tyle intymne, że rzec by, wyglądające jak zwykłe, ale że ostanie to magiczne. Jeszcze jedno spojrzenie w oczy i to cicho wymruczane w przestrzeń, do zobaczenia… bo każdy z nas wie, że kiedyś się przecież spotka ze swoim kotem.


fot. Maya Rostkowska


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.

Erotyk z ciastem

Słodko – wytrawny, czerwcowy wieczór. Powietrze wypełnione zapachem, grzanego białego wina i obrazem czerwonych pręcików szafranu pływających po tafli alkoholu obok grubiańsko pokrojonych plastrów pomarańczy. Chłód wdzierający się przez pośladki siedzące na metalowym krześle. Niewygoda i poczucie braku ciepłego koca bądź poduszki. Doznania budzące dyskomfort. Rodzące się poznanie, pulsujące w dole brzucha i w rozgrzewających się dłoniach. Przyśpieszony oddech od doznań płynących z podniebienia, słodko-wytrawny smak … jak to było… na wierzchu skóra z brzoskwiniowej polewy, a na niej prażone orzechy nerkowca, wnętrze, miękki i delikatny w smaku ser, a na spodzie, chrupiąca kruszonka o kolorze wypieczonego chleba…? Zobaczył jej zgrabny, kształtny kark. Biała, jedwabna koszula, przelewała się przez jasne jeszcze nieopalone słońcem ramiona i luźno opadała na plecy, dając poczucie luzu i lekkiej ekstrawagancji. Zawiązany na plecach w tali, czarny pasek fartucha nie pozwalał,...