Przejdź do głównej zawartości

Dzienny wypiek


Kot & Królowa

Kt. - Co robisz?
Kr. - Piekę.
Kt. - Znowu?
Kr. - Tak.
Kt. - Co tym razem?
Kr. - Ciasto przyjaźni. 
Kt. - Jadalne?

Kr. - Z reguły tak, choć te ciasta mają w sobie jeszcze dużo niedoskonałości, takie ludzkie są. Do nich trzeba być cierpliwym, dodać coś od siebie. To ciasto Cię nie zadowoli bez Twojego zaangażowania. To nie jest ciasto, co jesz i rozmawiasz o czymś innym. Nad nim trzeba będzie zastanowić się, dać mu chwilę, zatrzymać się. Znaleźć jego smak. Nie będzie ani słodkie, ani gorzkie, będzie Cię zaczepiać i intrygować smakiem i pewną dozą niedoskonałości. To co może zrodzić się podczas smakowania to przyjaźń. Nieuchwytna, ale cienka nić relacji z tą chwilą, tą osobą co piecze, z jej energią, składnikami, a potem z ciastem. Jako takim. Obrazem - rzeźbą, namalowanym i wyrzeźbionym z jajka, mąki, owoców, proszku do pieczenia i czasu. Waszego wspólnego czasu, połączonego z nieba w sercach.

Poznawanie smaku ciasta przyjaźni to uzupełnianie siebie nawzajem. Smakowanie ciasta to budowanie przestrzeni. Jedzenie to dodawanie trochę siebie do przepisu, do przepisu na przyjaźń, do przepisu na radość i miłość.


fot. Maya Rostkowska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Interrupting habits

  Kawa bez mleka, koniec świata, mleka mają swój koniec, nawet te z Biedronki.  Śnieg, światło, śnieg, drobne podszczypywanie po twarzy.  Pochrupywanie, podrygiwanie, podnoszenie, pod nogami w kolorze obciążonej bieli obłażącej z czarnych, spasionych od śnieżny gruzów, butów. Chodniki nadrukowane w koła, w łapy, w UFO miejskiego życia. Pachnie mrozem, na płasko, bez wyczuwalnych warszawskich akcentów.  Szczypulanko, delikatniuchne wycelowane w poliki i w brodę. Soft, pieszczoty pogody. Lico buraczkowe, na okrągło, z oprószaniem szronem, zakonserwowana na sztywno z brodą. W zimowe słońce, rozczula się dusza, wampirzyca, zgłodniała światła słonecznego, żre oczami, prawie dławi  się   na przaśny widok stawu. Drzewa ubrane w skafandry śniegu, zmarzliny stycznia. Przy drzewach, zanurzeni w śniegu jak w maśle, schowani w schronach z ubrań, ćwiczący ludzie. Zasunięci pod nos w kurtki, omotani rękawiczkami, zabunkrowani w podwójne pary spodni. Zakurtkowani. Podbici...

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.