Dziwisz się, że lubię Czarną Plamę?
Że za nią tęsknie, że się z nią zaprzyjaźniłam, że czuję się przy niej dobrze i bezpiecznie. Że moja głowa przy niej odpoczywa i fizycznie płynie pomiędzy nami harmonia?
Szczerze, sama nie wiem dlaczego to tak działa, ale tak jest.
Po bardzo długich poszukiwaniach spotkałam Czarną Plamę i się przy niej zatrzymałam.
Pytasz mnie czy wiem, co jest napisane pod Czarną Plamą?
A jeśli się domyślam?
Że jest to w pewnym sensie wyrok…?
Wyrok na życie z jakąś jakością.
Życia zwykłego, które jest niezwykłe. A jakość tego życia to suma codziennych wyborów i rodzaju obrazów i ludzi, którymi się otaczamy. To przeliczona i opanowana pewna ilość emocji.
To prowadzona, swoista batalia oswajania. Oswajania jeszcze jednego kawałka siebie i swojego świata. Oswojenia, które jest budowaniem terytorium człowieczeństwa z tych ładnych i tych mrocznych kawałków siebie. Oswajania świata poza Czarną Plamą. W bliskości i czułości spotkanych ludzi, zwierząt, rośli, zjawisk.
Nie, nie boję się Czarnej Plamy, ona fascynuje mnie. Tą czernią i tym co mogę w niej zobaczyć, bo ona jest początkiem nowego, tym potencjałem do działania. Jest zarodkiem wszystkiego czego nie znamy albo zapominamy, że jest, że wciąż istnieje.
Czarna Plama ma dno, a na nim jest coś napisane.
Sprawdź - bo napis się zmienia.
fot. Maya Rostkowska
Komentarze
Prześlij komentarz