Królowa & Matka Królowej
K. - No tak… Czyli co myszek nie będzie?
MK. - Nie, nie będzie, masz obraz.
K. - Aha, obraz? Ale to nie są prawdziwe myszki!
MK. - W pewnym sensie są, wyobraź sobie, że są. Czasem trzeba dodać coś od siebie do rzeczywistości, aby móc docenić to co się już ma. Tak czy inaczej myszki już są, widzisz je.
I tak Królowa dostała od swojej mamy obraz z myszami, zamiast myszek w akwarium. Dzieciństwo się nie zawaliło od tego małego oszustwa. Namalowanych myszek było chyba z sześć. Sklep zoologiczny nadal posiadał swoje, a Królowa w pokoju swoje stadko białych gryzoni wiszących nad kominkiem, a dyskretnie mówiąc piecykiem gazowym. To było stado, totalnie niezależnych od karmienia, dotykania i głaskania ssaków. Żyjących w ciszy, bez pisków i szczebiotów. Żyjących na wolności, na wybiegu poza klatką. Zatrzymanych w kadrze, w bezruchu. Umieszczonych brązowej tonacji obrazu. Stworzonej dla kontrastu z mysimi, jasno szarymi futerkami. Całość umieszczona w przestrzeni płótna, w wolierze wyobraźni.
Dziękuję Mamo.
fot. Maya Rostkowska
Komentarze
Prześlij komentarz