A mgła była gęsta i osaczająca, przenikała przez Ogród Rozkoszy Ziemskich Boscha.
Przez palce dłoni, przez gęstą brodę potarganą porannym wiatrem.
Mgła była wszystkim co zaprasza, co stanowi początek.
Mgła była wodą.
Była zwiewna i pachnąca delikatnym snem,
intrygująca w odkrywaniu, wabiła urokiem podróżnych.
Była bezbrzeżna. Nie wiadomo gdzie się zaczynała i gdzie kończyła.
Była delikatna i stanowcza w dotyku.
Otulała sobą całe ciało, drzewa, płoty i domy.
Jesienne połacie trawy i tory kolejowe.
Była wszystkim o czym można było marzyć.
Była lekko słona od łez rozłąki i słodka od łez radości spotkania.
Była dostępna na odległość ust, tuż na końcu nosa i koniuszków mokrych rzęs.
Przemierzana o poranku.
Rozpostarta nad dniami, tuż nad rzeką wakacji.
Pochylona nad kochającymi się we wspomnieniach gołębiami.
Utulona pomiędzy ramionami, ciepłego pomalowanego słońcem ciała.
Spotkana w letniej sukience, z zarysowanym kształtem bioder.
fot. Maya Rostkowska
fot. Maya Rostkowska
Komentarze
Prześlij komentarz