Przejdź do głównej zawartości

Zapiski znalezione w Ogrodzie


Przed jutrzejszym wyjazdem… czytam jeszcze “Terytorium poznania”... 

Nakreślił popołudniowym deszczem terytorium.
Pozwalając tym siedzieć kotu na tarasie w słońcu. 
Robiąc tym ogrodzenie z mgły. Nad ogrodem
i wzdłuż rzeki w kierunku oceanu.

Pościelił na białym, piaskowym i słonecznym niebie. 
Poukładał myśli, zdarzenia dnia codziennego. 
Swoje na półce, w koszyku na zdjęcia, 
jej koło materaca, na książkach, 
wprost na podłodze. 

I zostawili je oboje do rana. 
Obudził ich przedświt…

A w nocy…

Przed snem, usiedli na łóżku, nad brzegiem rzeki, 
ruszając stopami nad powierzchnią podłogi. 
Patrzyli na odpływające z nurtem rzeki zdarzenia. 

Światło księżyca, kształtem cieni na ścianach, 
chciało im coś powiedzieć. O coś zapytać... 

Patrzyli na siebie, ale chyba nie znali odpowiedzi. 

Położyli się na plecach, aby jeszcze przez chwilę popatrzeć na niebo, 
ostatni rzut oka na Wielką Rybę i Korowód z Gwiazd. 

On trzymasz jej dłoń, chciał ją przeprowadzić przez noc. 
Noc ciemną, obrosłą we wspomnienia, których jeszcze nie mieli. 

Ona podążała za nim z ciekawością, z tym czymś co mają w sobie małe dzieci. 
Otwartością w ciele i gotowością na czekającą ich przygodę. 

Zasnęli późno, trochę zagubieni w czasie, z nowym pomysłem na jutro. 

A o świcie…

Zgoda na miękkość, na przytulenie 
wszystkich nierówności łóżka. 

Na odnalezienie siebie 
w zagłębieniach swoich ciał. 
Na wzajemną miękkość.  

Nad winnicami mgła poranka, 
rozbierana ognistą kulą słońca. 

Pielgrzymowanie nad Ocean. 
Do wszystkich pięciu palców bożej ręki.

W życiu nie spiesząc się, 
nie wsiadając do pociągów,
w za wczesnej godziny.

Hipnotyzując kota, 
na bliskość i poznanie. 
Na sen i podróżowanie.  

Pociągi, samoloty, ludzie… 
Pesele przychodzenia,
odchodzenia z tego świata. 
Godziny peronów i bram do odlotów. 
Miejsca narodzin i spoczynków. 

Potrzebności i zbytki. Wzruszenia. 
Ku nieznanemu pęd. Tuż pod skórą istnienia.

Czas w drogę. Spakowana walizka, trochę kurzu znad rzeki, nalewka z bazylii. 
Na nosie nowe piegi. Na głowie słomkowy kapelusz, czas w drogę.

Komentarze

  1. Potrzebności i zbytki. Wzruszenia.
    Ku nieznanemu pęd. Tuż pod skórą istnienia. ��✨��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

moTYLE wrażeń

- Poruszyłem coś w sobie. W klatce piersiowej, tuż nad przeponą.  Serce? - MoTYLE wrażeń... - Aha, masz łąkę w sobie? - Raczej kamieniołom... dużo pracy z rozbijaniem skał. - Widziałam dziś słońce nad kamieniołomem i latające MoTYLE wrażeń. - Widziałaś? Aha, czyli wiesz jak wygląda mój pejzaż... - O tak, trochę księżycowy... Wystające z trawy skały i taka kojąca cisza. - I jak Ci teraz? - Boli w klatce, za mostkiem, w sercu coś puściło, uskrzydliło się. Napuchło. Powiększyło. Rozleciało i odleciało. Poukładam sobie to teraz, ułoży mi się to w nową całość. - Przytulić Cię? Mogę tylko tyle... -MoTYLE, Tak!

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.

Erotyk z ciastem

Słodko – wytrawny, czerwcowy wieczór. Powietrze wypełnione zapachem, grzanego białego wina i obrazem czerwonych pręcików szafranu pływających po tafli alkoholu obok grubiańsko pokrojonych plastrów pomarańczy. Chłód wdzierający się przez pośladki siedzące na metalowym krześle. Niewygoda i poczucie braku ciepłego koca bądź poduszki. Doznania budzące dyskomfort. Rodzące się poznanie, pulsujące w dole brzucha i w rozgrzewających się dłoniach. Przyśpieszony oddech od doznań płynących z podniebienia, słodko-wytrawny smak … jak to było… na wierzchu skóra z brzoskwiniowej polewy, a na niej prażone orzechy nerkowca, wnętrze, miękki i delikatny w smaku ser, a na spodzie, chrupiąca kruszonka o kolorze wypieczonego chleba…? Zobaczył jej zgrabny, kształtny kark. Biała, jedwabna koszula, przelewała się przez jasne jeszcze nieopalone słońcem ramiona i luźno opadała na plecy, dając poczucie luzu i lekkiej ekstrawagancji. Zawiązany na plecach w tali, czarny pasek fartucha nie pozwalał,...