Obudziła się miękka i ciepła od odchodzącego snu.
Tej nocy był z nią na tyle długo, że zapomniała siebie.
Kiedy otworzyła oczy słyszała poranne modlitwy gołębi za oknem,
a w pokoju widziała drobinki szczęścia unoszące się w słońcu.
Jasne światło rysowało na prześcieradle kształt nocy.
Jego obecność była w milionach detali.
Jego myśli wplątały się w jej długie włosy i zostały tam teraz jak igliwie na ściółce leśnej.
Jego odcisk palców zapamiętało ramię.
Spojrzenie pamiętał jej kark, na którym teraz czuła mrowienie na samą myśl o nim.
Jego bliskością przesączone było powietrze, obejmujące dokładnie jej ciało.
Noc smakowała intrygująco, podana na sylwetce jego ciała, na tle jeziora w okolicznościach przyrody...
fot. Tomek Cieślikowski
Komentarze
Prześlij komentarz