Przejdź do głównej zawartości

Kochanka króla La Dordogne




I widziała księżyc odbity w rzecze i jego oczy patrzące w przyszłość i rude mchy na moście. 
Architekturę nocy. 

Obżarły ją pantofle… ukazując czerwone paseczki obtarcia na białych palcach stóp. 

I odkryła… 

ze ścierką w ręku, że kurz jest czymś co lata i nie znika. 
Robienie porządku w swoimi królestwie, równoznaczne jest z porządkiem w sobie.
Cudze kurze niegroźne. Własne, powodują, że nie ma czym oddychać.

Popatrzyła na swoje życie przez pryzmat półki z książkami. 
Podróżowanie należało do niej. 
Pytanie gdzie tym razem dopłynie? 
Gdzie tym razem zaprowadzą ją jej oczy, nogi i serce? 

I dlaczego właśnie tam?

Czas ubierania…

Nad teraźniejszą, zarzucona na wiatr wędka, spławik chwili. 
Czas brania. Szum mostu, ptasie gadanie. Plusk wody i plotki kamieni.
Zdarzenia dnia codziennego, złapane na haczyk rzeczywistości.
Nabrzmiałe wodorosty, poruszane rytmem wody.

Wypalony w zadumie papieros na parapecie nocy.
W sobotni wieczór, buczące wspomnienia Krakowskich czasów.

Szycie książek z gazet i oprawianie je w futra. 
Pompka rowerowa jako wyciskarka do pasztetu.
Gilotyna do sera, z kartonu i z nożyka do papieru.
Szyte z białego płótna i wypychane watą, dzieci i sardynki w puszcze. 
Na dziedzińcu Instytutu Sztuki, Różowe Waginarium...

Detale ulicy, miękkie części kobiecego ciała

Krągłe i apetyczne kolana, klamki od drzwi.
Powieki z powłóczystymi rzęsami, okiennice.
Przylegające ściśle do siebie piersi - kamieniczki.
Wąskie i pachnące ekscytacją uda - uliczki.

Ozdobne bramy i szparki w drzwiach na listy - sekretne zakamarki ciała…

fot. Maya Rostkowska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W okolicach serca

Obudziły go w nocy trzy żebra po lewej stronie. Ból pomiędzy drugą, a trzecią w nocy. Zasnąć nie mógł, nabawiając się nerwicy zaczerpniętej z rozdrganego serca, nie miał już na sen więcej czasu, puchł. Rano przyszła odpowiedź z świeżościom spojrzenia. Ból zniknął, zastąpił go widziany w parku bez.

Dialog z dotykiem

Ty mnie całujesz słowami. Kaszmirem z ciepłego reagowania. A ja na ustach czuję ich wyjątkowo ważny i ufny smak.  Te czerwone słowa na S jak Serce i Stach, są jak brudzące jagody, zaś zdania krótkie, przerywane przecinkami, są jak zatrzymany na chwilę oddech i mają fioletowy kolor i lekko słodki smak.  Zdania długie, pełne, gibkie, są jak zielony groszek i ziarenka pieprzu. Przerwy pomiędzy linijkami są jak westchnienia i jeszcze jest słowo na dobranoc, jest ono w kolorze indygo i trwa, wybrzmiewając długo, długo poprzez noc.  Kiedy rozczesujesz poranek słowem - dzień dobry, napisanym bulgotem kawy, złotą kredką, kreśląc kontur ust, delektuje się kolorem umbry i smaku gorzkiego dnia, co jednak potem słodkim wydaje się dniem.

Kaligrafia wspomnień

Nalał do słoika zimnej wody, oblizał pędzel do chińskiej kaligrafii. Rozpuścił, długie, gęste włosy. Tak, jakby włosy pomagały w malowaniu, okazuje się, że pomagają… Ona zaś, na boso weszła do pracowni, zdjęła szlafrok, usiadła na brzegu łóżka. Przyjrzał jej się dokładnie. Idealna skóra, jasna bez cienia opalenizny, nieskazitelna jak świeżo zagruntowane, białą farbą płótno. I zobaczył przed sobą, nagie plecy, ułożone na płasko, brzuchem do łóżka. I poczuł, jak stały się dla niego terytorium literatury. Kreślił delikatnie i wolno pędzlem zanurzonym w czarnym tuszu literę “S”. Smocza “S”, biegła do pośladka przez kręgosłup do przeciwległej łopatki, skręcała za karkiem w dół i kończyła się na ramieniu, bliżej łokcia… On spojrzał na nią, na jej plecy z wykaligrafowanym znakiem, łączącym odległe części pleców w jedno znaczenie. Westchnął, otworzył oczy. Na stole leżał arkusz ryżowego papieru przywiezionego ze sklepiku w Pekinie. Wił się na nim, czarny, świeżo nakreślony w...